Guns. Lots of guns

 Z uwagi na kurczowe przywiązanie do filmowej serii brakuje serialowi własnego stylu, języka i charakteru. 
Guns. Lots of guns
Oto świat, w którym szarzyzna codzienności, monotonia rodzinnego żywota i harówka za biurkiem po osiem godzin jest dostępna jedynie wybrańcom. Bo w tym równoległym, gdzie co dziesiąty mieszkaniec Nowego Jorku para się płatnym mordem, to my, zwykłasy, jesteśmy wyjątkowi. I jeden nie przenika się z drugim, bo chociaż wszyscy chodzą tymi samymi chodnikami, to zabójcy działający pod czujnym okiem Syndykatu mają swoje nocne kluby, lekarzy, sklepy i, oczywiście, hotele. Tytułowy Continental to swoisty azyl dla tych, którzy potrzebują się wyspać bez kul świszczących im przy uchu. A kto złamie święte zasady obowiązujące na tej ziemi niczyjej, temu biada – ekskomunika instant i list gończy na plecach.


Nowy serial od Amazona ochrzczono jednak nieco na wyrost, bo choć rzeczony hotel faktycznie stanowi centrum wydarzeń, to pomieszkują tam duchy i panuje przeciąg. Kto liczył na bryk z historii i garść nowych informacji o zasadach funkcjonowania tego kluczowego punktu dla uniwersum "Johna Wicka", ten musi obejść się smakiem. To bowiem tylko – i aż – origin story Winstona Scotta (w tej roli Colin Woodell), kanciarza, który skończył na szczycie jako kierownik nowojorskiej filii hoteli Continental. 

Oto lądujemy w latach siedemdziesiątych, mieście zawalonym śmieciami na skutek strajku, gdzie za każdy rogiem można dostać po łbie. Hotelowy penthouse zajmuje nie kto inny jak Mel Gibson w roli Cormaca, szarżujący tak śmiało, że nawet kolorowe postacie z jego orbity – pani z maską na twarzy, umalowany drab z umięśnionymi nogami wystającymi spod szkockiego kiltu czy dwoje milczących bliźniąt, Jaś i Małgosia, z kiepskimi fryzurami – wydają się blednąć na jego tle. Grany przez Gibsona Cormac to kreskówkowy antagonista, który miota się i pluje, ciągle wkurzony na cały świat. Choć teraz ma ku temu prawdziwe powód.


Akcja zaczyna się w momencie, gdy brat Winstona, niejaki Frankie (Ben Robson), łamie zasady Continentala i znika z łupem. Zadanie odnalezienia delikwenta spada na naszego nieszczęśnika. Prędko jednak opowieść ta zamienia się miejscami z fabułą o zemście, lekko podszytą tylko pragnieniem władzy. Skończy się rzecz jasna na hucznym szturmie na hotel. Ale od finału dzielą nas aż bite cztery godziny telewizji, raz solidnej, raz słabawej, z rzadka tylko wyrastającej ponad przeciętność. Wbrew pozorom, grzechem omawianego tytułu nie są marne sceny akcji, bo te wyglądają porządnie i podnoszą poziom adrenaliny (nawet mimo tego, że naśladują sztuczki znane z tetralogii), tylko chęć namalowania fresku na kartce z bloku technicznego. Roi się tutaj od postaci, zwyczajnie nieciekawych, a co za tym idzie, od fabularnych odgałęzień w najlepszym razie psujących tempo opowiadania, w najgorszym – dążących donikąd. Bodaj najbardziej obiecujący wydawał się wątek KD (Mishel Prada), detektywki prowadzącej główne dochodzenie uwikłanej w romans z żonatym kolegą z pracy (zwłaszcza że serial osadzony jest w złotej dekadzie kina policyjnego), ale przez dłuższy czas to jedynie zapchajdziura. A szkoda, bo spojrzenie na świat zabójców oczyma kogoś z zewnątrz to rzadka perspektywa w "Johnie Wicku".


Ponadto "Continental" aż nazbyt kurczowo trzyma się pierwowzoru, pełno tu zbędnych nawiązań i mrugnięć okiem, przez co świat ten prędko staje się duszny i ciasny. Rażą też młodsze wersje znanych z tetralogii postaci, które usilnie naśladują swoje pierwowzory. Naśladownictwo to zresztą słowo klucz do interpretacji ambicji i założeń twórców spin-offu hitu z Keanu Reevesem. Z uwagi na kurczowe przywiązanie do filmowej serii brakuje serialowi własnego stylu, języka i charakteru. Dlatego, może nie tyle zmierza on ku autoparodii, co raczej pokornie mości się na miejscu dla drugoligowej podróbki, jakby rozumiejąc, że w Nowym Jorku jest miejsce tylko dla jednego Johna Wicka.
1 10
Moja ocena serialu:
5
Krytyk filmowy i tłumacz literatury. Publikuje regularnie tu i tam, w mediach polskich i zagranicznych, a nieregularnie wszędzie indziej. Czyta komiksy, lubi kino akcji i horrory, tłumaczy rzeczy... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones